Monika Czarska "U"
- Galeria Imaginarium
-
-
2018-01-13 14:00 - 18:00
-
Monika Czarska "U"
- Cena biletu:2 zł, w środy bezpłatnie
- Galeria: Galeria Imaginarium
- Adres: Traugutta 18
Łódź
Wernisaż: 16.12.2017, godz. 18, Galeria Imaginarium, parter
Wszystko jest ważne
W najnowszym cyklu obrazów Moniki Czarskiej decydującą rolę odgrywa medium, z którego korzysta artystka. Pozostając w kręgu malarstwa, wybrała podobrazie błyszczące, odbijające światło i przestrzeń. Decyzja o zmianie materiału, na którym tworzy, pozwoliła jej na włączenie do obszaru malarstwa rzeczywistości, w której znajduje się odbiorca. Jednak Czarska w szczególny sposób łączy obszar sztuki i życia, bowiem zbliżenie obu sfer nie polega na bezpośrednim odbiciu. Artystka niemal zupełnie rezygnuje z tej zależności koncentrując się raczej na przeniesieniu do malarstwa mechanizmów występujących w życiu. Wzajemność, relatywizm, nieustająca zmienność, na którą mamy wpływ są istotną częścią wspólną i wokół nich zbudowana jest sfera znaczeniowa prac.
Wykorzystywanie języka malarstwa i właściwych jemu narzędzi: duże powierzchnie farby, linie, których długość, grubość i kierunek nigdy nie są przypadkowe czy nałożony precyzyjnie co do milimetra punkt w pracy o błyszczącej, śliskiej powierzchni wyjściowej niesie ze sobą pewne konsekwencje nie tylko w sferze odbioru, ale również w procesie powstawania pracy. W tym przypadku płaszczyzna obrazu niejednokrotnie jest matowiona, a jego lśniąca powierzchnia ginie pod kolejnymi elementami kompozycji. Mamy tu do czynienia z niszczeniem idealnego odbicia rzeczywistości życiowej, w miejsce której powstaje symboliczna, malarska metafora psychologicznego portretu, w którym każdy z nas może zobaczyć siebie.
Neutralny język form geometrii, po który sięga Czarska, pozwala na zuniwersalizowanie tego obrazu. Przyczynia się do tego również obecność słowa, które wobec elementów geometrycznych występuje jako coś znanego i czytelnego dla odbiorcy. Z drugiej strony Czarska używa przede wszystkim wyrazów opisujących, określających, charakteryzujących, wartościujących, a czasem wręcz determinujących obraz nas samych. Artystka używa ich w języku angielskim. Ich graficzny wygląd związany jest ściśle z cechami linii, obok których występują. Pisane małą czcionką skłaniają oglądającego do zmniejszenia dystansu, do przybliżenia się do obrazu. Pozwalają tym samym na zupełnie inny odbiór.
Czarska koncentruje się na tym wszystkim, co na nas wpływa, kształtuje nas, ale także powoduje, że patrzymy na otaczającą nas rzeczywistość w taki a nie inny sposób. Czarska szuka malarskiego ekwiwalentu, który pozwoli pokazać jednocześnie to, co jednostkowe i uniwersalne, zogniskowane na „ja” ukształtowanym przez wszystkie „ty”, które spotykamy na swojej drodze w życiu, a raczej na wszystkich „ty”, które kształtują nasze „ja” w danym miejscu i chwili. Już w samym tytule wystawy zwraca uwagę na drugą osobę, jednak jej obecność nie jest jednoznaczna.
Każdy z obrazów mówi o pewnym stanie emocjonalnym, który Czarska definiuje przez sumę doświadczeń, które go tworzą. Odwołuje się do prostych zdań, które słyszeliśmy jako dzieci od naszych rodziców, do sądów, z którymi się spotykamy jako dorośli, do wzmocnień, którym podlegamy, czyli do wszystkiego, co nas kształtuje – buduje lub osłabia. Ważnym elementem jest tu względność – komunikat zapisany przez naszą podświadomość nie jest ostateczny i chociaż decyzji, zdarzeń, spotkań czy słów nie można wymazać, można jednak zmienić ich konsekwencje.
Karolina Jabłońska
Monika Czarska. Absolwentka Wydziału Grafiki i Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Twórczość w zakresie malarstwa, grafiki, multimediów. Tworzy obiekty malarskie i prace site-specific. Brała udział w licznych wystawach, indywidualnych i zbiorowych, m.in.: My spadkobiercy?, Galeria KOBRO, Łódź 2017; Kobiety, które siedzą w Łodzi. Manifest obecności, Galeria Manhattan-Transfer. Punkt Odbioru Sztuki, Łódź, 2017; WARTOŚĆ. Awers-rewers, Galeria Imaginarium, Łódź 2015; Grafika i malarstwo, Sztuka i Dokumentacja VI, Galeria Wschodnia, Łódź, 2017; THEA, wir fahrn nach Łódź / Return Ticket – Rozpakować walizki, Frankfurt (Oder), Niemcy 2015; Skutki, 6 dzielnica, Łódź 2014; Grafika i malarstwo, Galerie Salustowicz, Bielefeld, Niemcy 2007
Najważniejsze cykle prac: Pieniądz – nominał wartości, Żywe obrazy, WARTOŚĆ. Awers-rewers, Sutki.
W 2016 roku na 25 Festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego w Szczecinie za obrazy Yes, No oraz Maybe otrzymała nagrodę Prezydenta Miasta Szczecina.
Podczas pracy ogromne znacznie ma dla mnie koncept. Moje prace cechuje synteza myśli, symetria, oszczędna kolorystyka, minimalizm i geometria. Tworząc, analizuję pojęcie, o którym chce opowiedzieć. Rozbijam je na części pierwsze i nadaje im formę graficzną. Rozczłonkowane aspekty danego pojęcia zamieniam w geometryczne symbole, tworząc mapy podjętych przeze mnie tematów. Kształtowanie formy obrazu jest drogą, zbiorem symboli i tekstu. Obrazy są opowieścią, zilustrowanym procesem myślowym, co determinuje ich formę.
Monika Czarska
Japońskie inspiracje - Mariusz Gosławski
- Galeria Kawiarnia
-
-
2018-01-13 14:00 - 18:00
-
Japońskie inspiracje - Mariusz Gosławski
- Cena biletu:2 zł, w środy bezpłatnie
- Galeria: Galeria Kawiarnia
Wernisaż: 14.12.2017, godz. 18, Galeria Kawiarnia, I piętro
Japońskie inspiracje – pod takim tytułem w 2011 roku opublikowałem swojego bloga, na którym dzielę się moimi pracami inspirowanymi sztuką i kulturą japońską. Tak też nazwałem wystawę – retrospektywną, ukazującą przegląd prawie 10-letniego tworzenia w klimacie Dalekiego Wschodu. Tym razem będą to prace czarno-białe, malowane tuszem, złożone z czterech cyklów tematycznych. Pierwszy cykl – to prace powstające najwcześniej, od 2008 roku, poruszające tradycyjne tematy: rośliny, zwierzęta i sztuki walki. Drugi cykl – samurajski (2015), to prace o największych rozmiarach, na których, oprócz samurajów i samurajek, pojawiają się również motywy roślinne, zwierzęce i architektura. Trzeci cykl – to gejsze (z 2016). Ostatni – to bardzo oszczędny w formie cykl malarstwa zen (2016). Charakterystycznymi cechami estetyki zen są: maksymalna prostota, surowość i klarowność formy, oraz „gra z umysłem i postrzeganiem” oparta na paradoksalnych, przypadkowych skojarzeniach i podświadomie odbieranych impresjach. To malarstwo medytacyjne, intuicyjne.
Nieco o malarstwie:
Sumi-e (jap. 墨絵) to sztuka malarstwa techniką czarnego tuszu na japońskim papierze. Technika sumi-e narodziła się w Chinach, jednakże już w XIII w. znalazła swoje szczególne miejsce w sztuce japońskiej. Jej mistrzowie potrafią osiągać ekspresję przy użyciu tylko dwóch kolorów i uznają tę sztukę za doskonałe wyzwanie dla osób pragnących nieustannie się rozwijać i odkrywać samego siebie.
Pod wpływem buddyzmu Zen sumi-e koncentruje się na jasności i prostocie wyrazu. Obrazy stają się coraz bardziej „skondensowane” i proste. Każda kreska, kropka czy plama jest wyważona i starannie dobrana i przemyślana przed nałożeniem.
Przedmiotem wielu japońskich obrazów sumi-e były, i są do dziś, elementy występujące w naturze, jak rośliny, zwierzęta lub krajobrazy, a także sceny z dnia codziennego. Główne motywy japońskiej sztuki sumi-e to bambusy, orchidee, chryzantemy, kwitnące kwiaty śliwy i wiśni. Odnaleźć także można górskie pejzaże z górą Fuji; architekturę – buddyjskie pagody; zwierzęta – pandy; ptaki – orły, żurawie; owoce – winogrona.
Istnieje kilka podstawowych elementów, które muszą być obecne w dobrym obrazie sumi-e: linia, kolor, rytm i równowaga. Linia musi być „żywa”, a jej jakość widać, patrząc na jej szybkość, grubość, fakturę i kolor (głębokość). Pozostawiona na obrazie wolna przestrzeń jest bardzo ważnym elementem kompozycji: daje swobodę naszej wyobraźni i pozwala na indywidualne dopowiedzenie danego tematu. Aby osiągnąć doskonałość trzeba być zrelaksowanym i skupionym podczas malowania. Umysł artysty powinien być jasny, zrelaksowany, ale świadomy i zdyscyplinowany.
Jak twierdzili mistrzowie sumi-e, osiągnięcie ekspresji w czerni i bieli jest doskonałym ćwiczeniem dyscypliny, wyobraźni i wytrwałości w dążeniu do celu. Sumi-e pobudza wyobraźnię i uświadamia również, jak wiele jest możliwe.
Mariusz Gosławski (ur. 18 września 1980 roku w Piotrkowie Tryb.). Artysta plastyk, malarz, fotograf, poeta i teolog-etyk. Absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Zduńskiej Woli (2000) i Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (2007). Jest najbardziej znanym w Polsce artystą malującym obrazy kawą. Tworzy też prace inspirowane sztuką Kraju Kwitnącej Wiśni. Jego działalność propagująca kulturę Japonii ma wielu sympatyków i zyskała uznanie m.in. Ambasady Japonii w Polsce. Współpracuje z wieloma instytucjami, klubami i ośrodkami kultury, prowadząc warsztaty artystyczne, prelekcje, pokazy dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Czasem pomaga w sprawach duchowych i stawia karty tarota.
Ma na swoim koncie 5 tomików wierszy, 185 wystaw indywidualnych i ponad 160 wystaw zbiorowych w kraju i za granicą, był wielokrotnie nagradzany za działalność twórczą a jego prace znajdują się w kolekcjach prywatnych w Polsce i za granicą, m.in.: we Włoszech, Portugalii, USA, Dubaju, Australii czy Japonii.
www.mariuszgoslawski.blogspot.com
KRZYSZTOF WOJCIECHOWSKI De multitudine rerum / O mnogości rzeczy
- Galeria FF
-
-
2018-01-13 14:00 - 18:00
-
KRZYSZTOF WOJCIECHOWSKI De multitudine rerum / O mnogości rzeczy
- Cena biletu:2zł / środa - wstęp bezpłatny
- Galeria: Galeria FF
- Adres: 90-113 Łódź, ul. Traugutta 18
12 I – 3 II 2018
wernisaż: 12 stycznia 2018, godz. 18.00
wystawa czynna od wtorku do soboty w godz. 14.00–18.00
Tym, co stanowi o specyfice fotografii, co odróżnia ją od innych technik artystycznych operujących obrazem, jest możliwość rozpatrywania jej w kategoriach „prawda/fałsz”. Co więcej, zauważyć trzeba, że mówiąc o „prawdzie” obrazu fotograficznego, używamy terminu „prawda” w rozumieniu klasycznym, gdzie kryterium prawdziwości stanowi zgodność (w tym wypadku) obrazu z rzeczywistością. Jedynie fotografia, rozumiana jako „kontakt materii z materią” (definicja Zbigniewa Dłubaka) może być „prawdziwa” w takim sensie, jak może być prawdziwe zdanie.
Ostatnimi laty kilku fotografom odebrano laury zwycięzców konkursów fotograficznych, bo jurorzy dopatrzyli się śladów manipulacji obrazem. Uznano, że obraz „kłamie”. Obecnie od fotografów wymaga się udostępniania plików źródłowych (mówimy o fotografii cyfrowej), jako gwarancji, że obraz nie był modyfikowany, że nie mija się z „prawdą”. (Nota bene, dzieje się to w czasach, gdy coraz powszechniej stosuje się konsensualną definicję prawdy, czego konsekwencją są na przykład sankcje prawne za odmowę nazwania kobietą osoby, która jest ojcem swych dzieci, a za kobietę się uważa).
Powiedzieć, że przedstawione na wystawie zdjęcia Krzysztofa Wojciechowskiego z cyklu „kolekcji” są prawdziwe, to mało. Są one „prawdziwe” w sposób ostentacyjny. Seria zdjęć ograniczona pojemnością jednej rolki kliszy fotograficznej. Seria zdjęć przedstawiających za każdym razem rzecz/przedmiot należący do tej samej kategorii, tego samego zbioru czy gatunku. Czy to znaki, malowane na ulicy, elementy architektury czy drobne przedmioty – płatki kwiatu, spinacze czy cokolwiek innego – są ze sobą tożsame, nie stanowią metafory, ich uroda (jeśli się pojawia), jest ich cechą immanentną, nie skutkiem estetyzujących zabiegów autora. Mamy świadomość, że poza planszą, zbiór arbitralnie wybranych przedmiotów, przedstawionych na zdjęciu, jest mnogością. Taka forma prezentacji kieruje nas do tego, co w przedstawianych w obrębie jednej planszy przedmiotach jest indywidualne, co wspólne im wszystkim, skłania nas do refleksji czy rodzaje i gatunki istnieją w rzeczywistości, czy tylko w myśli? Widoczna na zdjęciach perforacja kliszy fotograficznej i numery kolejnych klatek to coś, czym są w fotografii cyfrowej dołączone do pliku zdjęciowego dane, umożliwiające potwierdzenie jego autentyczności.
Zdjęcia, wykonywane z użyciem kamery szczelinowej własnej konstrukcji, sprawiają przy bliższym oglądzie wrażenie zmanipulowanych – bo niby dlaczego wszyscy przechodnie na zdjęciu idą w jednym kierunku, dlaczego ich cienie podążają za lub przed nimi? Prawda jest taka, że zdjęcia te, wbrew pozorom, są prostym odwzorowaniem czasu i ruchu, jaki się dokonywał przed obiektywem. Są więc również „prawdziwe” w rozumieniu takim, jak powyżej. Sęk jednak w tym, że co mechanicznie proste, wcale nie musi być oczywiste. Dopiero analiza takich parametrów, jak kierunek przesuwu filmu w aparacie, kierunek przemieszczania się obiektów przed obiektywem, kątowa prędkość ich ruchu, pozwalają zdekodować to, co widzimy.
Przy czym nasza wiedza wcale nie odejmuje tym zdjęciom ich dziwności.
Tomasz Tuszko (tekst do publikacji z wystawy)
Krzysztof P. Wojciechowski (ur. 1947). Twórca fotografii i wideo, kurator, autor tekstów, aktywny uczestnik życia artystycznego.
Studiował fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Fotografuje od końca lat 60. Od 1968 roku współpracował z Andrzejem Jórczakiem. Będąc członkiem Warszawskiego Towarzystwa Fotograficznego (od 1968) poznał m.in. Elżbietę Tejchman i Zbigniewa Dłubaka. Pierwsza wystawa wraz z Andrzejem Jórczakiem i Pawłem Łuckim Nasza wystawa psów rasowych miała miejsce w WTF (1969) i toruńskiej Galerii Prezentacje (1970). Od 1970 roku współpracował z Henrykiem Gajewskim i Andrzejem Jórczakiem w ramach Galerii Remont i działał w środowisku artystycznym wokół niej skupionym. Współpracował również z białostocką Galerią Znak Janusza Szczuckiego. Od 1975 roku członek ZPAF. W drugiej połowie lat 70. i w latach 80. zrealizował dwa duże cykle Zabawy dziecięce i Przechodzień (dokumentacja graffiti politycznych). Od początku lat 90. pracował w Małej Galerii ZPAF-CSW. Jego twórczość rozwijała się w dwóch kierunkach – metaforycznym (Parabolae, Musica Muta) i parapublicystycznym (Opowieści lewantyńskie, Barwy walki).
Autor kilkudziesięciu wystaw indywidualnych, uczestnik wielu wystaw zbiorowych w Polsce i na świecie.